SECOND PLANET FROM SUN

Druga planeta od słońca czyli drobne, kobiece przyjemności.

22 marca 2014

Ocet jabłkowy - dla zdrowia i urody.

Ocet jabłkowy to nic innego jak roztwór wodny powstający z naturalnie fermentujących jabłek.
Znany jest ze swych właściwości zdrowotnych, głównie dobrego wpływu na układ pokarmowy i odpornościowy. Może być również z powodzeniem stosowany jako kosmetyk. O tym niżej.

Niestety wciąż przez wiele osób jest mylony z octem spirytusowym, który jest groźny dla zdrowia i powoduje wiele poważnych komplikacji zdrowotnych w tym między innymi anemię, białaczka, wrzody żołądka, dysfunkcję wątroby czy odwapnienie kości.

Skład octu jabłkowego:
- potas,
- sód,
- magnez,
- fluor,
- chlor,
- żelazo,
- miedź,
- fosfor,
- krzem,
- witaminę A,
- witaminy z grupy B, C, E, P
- beta-karoten,
- kwasy mlekowy, cytrynowy i octowy

Ocet jabłkowy w diecie
Picie octu jabłkowego nie odchudzi nas z dnia na dzień, ale jest bardzo pomocny w tym procesie. Ocet jabłkowy w połączeniu z odpowiednią dietą wspomaga odchudzanie poprzez przyśpieszenie procesu trawienia i oczyszczania organizmu z toksyn. Dostarcza organizmowi również wiele cennych witamin i minerałów, których w wielu drakońskich dietach może zabraknąć w odpowiednich ilości.

Jak zażywać ocet przy odchudzaniu? 
W proporcji 1 łyżka octu jabłkowego na szklankę wody - 3 razy dziennie, rano po wstaniu z łóżka/przed śniadaniem, przed obiadem i wieczorem,  tuż przed snem. Ocet jabłkowy nie należy do najsmaczniejszych i jego zapach, co tu ukrywać, bardzo przypomina ocet spirytusowy. O ile, przy piciu, zapachu nie da się zneutralizować o tyle smak można sobie złagodzić np. 1 łyżeczką miodu. Mnie osobiście nie przeszkadza smak, z zapachem jakoś wytrzymuję i piję bez dodatków.

Początkowo możemy zauważyć dość szybki spadek wagi - od 1 do 3 kg, nie jest to jednak działanie odchudzające z tłuszczu, ale odwadniające. Ocet jabłkowy, na początku jego stosowania, usuwa z organizmu nadmiar wody. W związku z tym stosując ten ocet należy pamiętać o odpowiednim nawadnianiu naszego organizmu. Dieta nie musi być skomplikowana, ważne by była odpowiednio zbilansowana i zostało z niej usunięte całe śmieciowe jedzenie (słodycze, napoje gazowane, produkty wysoko przetworzone itd.). Warto również do diety dodać aktywność fizyczną dla szybszych efektów. W sumie, co ja pisze? Aktywnośc fizyczna to podstawa każdego odchudzania. Koniec i kropka. :)
Po zaprzestaniu stosowania bardziej restrykcyjnej diety, dalsze jego zażywanie powstrzyma ewentualny efekt jo-jo.Oczywiście nie pomoże nic jeśli po diecie wrócimy do chipsów, batoników i fast foodów.
Ponad to ocet jabłkowy jest doskonałym dodatkiem smakowy do dań np. sałatek czy mięs.

Ocet jabłkowy dla urody
- włosy - płukanie włosów po umyciu mieszanką 3 łyżki octu na 2 szklanki wody nadaje włosom blask domykając łuski włosów, włosy nabierają objętości, są odbite od nasady i odpowiednio dociążone, ożywia ich kolor. Płukanka octowa pomaga w walce ze schorzeniami skóry głowy przywracając jej właściwe pH (łupież, świąd, łojotokowe zapalenie skóry), póki włosy są jeszcze mokre czujemy ten specyficzny, niezbyt przyjemny zapach, ale po wysuszeniu włosów zapach octu zupełnie się ulatnia.
- skóra - stosowanie octu jabłkowego jako toniku 2 razy dziennie pomaga w walce ze zmianami skórnymi, trądzikiem młodzieńczym i trądzikiem różowatym. Dzięki zawartości witaminy E (nazywanej witamina młodości) zażywanie octu jabłkowego wpływa na opóźnienie procesu starzenia skóry.

Ocet jabłkowy dla zdrowia
- angina - w początkowej fazie anginy płukanie gardła roztworem octu z wodą zahamuje jej rozwój,
- katar - łyżka octu na szklankę wody pity 3 razy dziennie pomaga w szybszym pozbyciu się kataru,
- kaszel - syrop na bazie octu jabłkowego(1 łyżka octu + 1 łyżka miodu + 1 łyżka soku z cytryny) zażywać 5 razy dziennie,
- cholesterol - ocet jabłkowy pomaga skutecznie obniżyć poziom złego cholesterolu,
- odchudzanie / trawienie- jak już napisałam wyżej, ocet jabłkowy wspomaga proces odchudzania poprzez odtruwanie organizmu, usuwanie nadmiaru wody i wspomaganie procesu spalania tłuszczu, ponad to wspomaga proces trawienia, reguluje pracę jelit,
- kłopoty ze snem - szklanka ciepłej wody z 1 łyżką octu i 1 łyżką miodu, pity dwa razy dziennie (rano i wieczorem) pomaga na bezsenność w nocy i objawy senności w dzień,
- cukrzyca  - ocet jabłkowy pomaga obniżyć poziom cukru w organizmie
- problemy z pamięcią i koncentracją - profilaktyczne picie octu jabłkowego wspomaga procesy pamięciowe i koncentrację, co jest ważne przede wszystkim u dzieci i osób starszych.


Ocet jabłkowy warto pić profilaktycznie dwa razy dziennie (1 łyżka/dorosły i 1 łyżeczka/dzieci octu na 1 szklankę wody).

Czy ocet jabłkowy może zaszkodzić? 
Tak, jak wszystko w nadmiarze. Należy trzymać się zalecanych dawek.

Muszę także wspomnieć, że nie każdy będzie mógł stosować ocet jabłkowy, przed przystąpieniem do kuracji należy skonsultować się z dietetykiem lub lekarzem. Zwłaszcza jeśli cierpimy na choroby układu pokarmowego (refluks, wrzody żołądka, jelit, marskość wątroby).

Na rynku obecnie ocet jabłkowy jest powszechnie dostępny. Najtańszy jaki znalazłam kosztował 3,99 zł w Biedronce - Octim o 6% stężeniu octu jabłkowego, jednak nie odpowiada mi jego smak. W Rossmannie dostępny jest ocet jabłkowy EnerBio o 5% stężeniu, w regularniej cenie ok. 11.99 zł (w częstych promocjach można go dostać za 6,99 zł). Musze przyznać, że on wygląda na najlepszy i najzdrowszy z tych gotowych, dostępnych na sklepowych półkach.

W prosty sposób możemy przygotować sobie ocet jabłkowy samemu, wiemy wówczas co w nim jest i ten robiony w domowych warunkach smakuje najlepiej.
Przepis na ocet jabłkowy jest banalnie prosty w wykonaniu samemu. Polecam spróbować.

Źródło: klik, klik, klik
Read More

16 marca 2014

Bezmięsna zapiekanka - makaron ze szpinakiem.

Szybki, niedrogi pomysł na obiad bez mięsa.

Zapiekanka z makaronem i szpinakiem jest szybka i łatwa z przygotowaniu,a najważniejsze, że wychodzi każdemu.
Czas przygotowania: 15 min. + zapiekanie w 180 st. ok.20 min.
Składniki na 4 porcje.

Składniki:
- pół paczki makaronu (rurki, świderki, wstążki, co kto lubi)
- 20 dkg sera żółtego
- 2 łyżki śmietany
- paczka mrożonego szpinaku np. brykiet
- sól i pieprz
- 4 łyżki oleju

opcjonalnie
- 2 ząbki czosnku
- kostka serka topionego lub pleśniowego, osobiście polecam pleśniowy (wtedy można zmniejszyć ilość sera żółtego)

Przygotowanie:
Makaron gotujemy al'dente. W między czasie na patelni podsmażamy szpinak. Ja wrzucam na rozgrzany olej zamrożony i momentalnie się rozmraża. Dodaję posiekany drobno czosnek i serek topiony/pleśniowy. Osobiście polecam pleśniowy. Nie jest to konieczne, można szpinak przyprawić tylko solą i pieprzem. Jednak czosnek poprawia znacznie smak szpinaku. Odparowujemy go trochę na niewielkim ogniu, na patelni. Pod koniec dodajemy śmietanę i mieszamy.
Ugotowany makaron przekładamy do wysmarowanego olejem naczynia żaroodpornego, przykrywamy warstwą wcześniej startego żółtego sera. Następnie kładziemy warstwę szpinaku i znów przykrywamy warstwą tartego sera. Naczynie wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 st.C i zapiekamy około 20 min.


SMACZNEGO :)
Read More

10 marca 2014

Zanim pójdziesz na rozmową kwalifikacyjną...

źródło
Tekstów o tym jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjne widziałam tysiące. Część rad w nich zawartych jest dość pomocne, ale jest i cześć bzdurnych frazesów. Brakowało mi niejednokrotnie konkretnych porad i zwrócenia uwagi na pewne istotne szczegóły.

Chciałam ując tu wszystko to co najważniejsze, wraz ze szczegółami, które tylko pozornie wydają się nieistotne.

Wszystkie punkty sprawdziłam na sobie i jako szukająca pracy i jako osobą prowadząca rekrutację.

Od czego zacząć?

1. Ustalić jakiej pracy szukamy, w jakim zawodzie, w jakiej branży. Wysyłanie CV gdzie popadnie, owszem może w końcu zaskutkować znalezieniem pracy, zakładam jednak, że zależy nam na pracy, która będzie odpowiadać naszym kwalifikacjom, zainteresowaniom oraz by ta praca sprawiała nam choć odrobinę przyjemności.

2. Przygotować sobie odpowiednie CV, czytelne, chronologiczne, bez zbędnych ozdobników, zawierające tylko najważniejsze informacje. Choć będzie Was korcić ując w nim jak najwięcej, starajcie się je zawrzeć na 1 stronie A4, maksymalnie na dwie strony. W swojej pracy często spotykałam sie z CV "rozjechanym" na 3 strony A4, które zawierało zdjęcie na pół pierwszej strony, doświadczenie z dwóch miejsc pracy i wykształcenie na drugiej stornie oraz całą 3 stronę zainteresowań. Pamiętajcie - pracodawca ceni sobie swój czas i ... papier do drukarki.
I jeszcze jedno, nigdy, ale to nigdy nie kłamcie w CV. Wyjdzie to albo już podczas samej rozmowy kwalifikacyjnej, albo niedługo później. Wówczas początki w nowej pracy mogą nie być miłe.
Zdjęcie do CV to też istotna sprawa. Jestem zwolenniczką umieszczania zdjęć typu dyplomowego lub dowodowego. Zdjęcia z "dziubkiem", z "rąsi" i te z wakacji w Egipcie nie są na miejscu.

3. Przygotować szkic listu motywacyjnego i niech Wam ręce poparzy ściągać gotowce z internetu. Owszem dobrze jest sprawdzić układ takiego listu, jego długość itd, ale pracodawca od razu rozpozna kiedy LM jest gotowcem, a kiedy samodzielnie napisany. Oczywiste jest, że do każdego potencjalnego pracodawcy nie będziemy mogli wysłać takiego samego LM. Niby to logiczne, ale zdarzało mi się czytać list motywacyjny np. ze wskazaniem innego stanowiska niż była ogłaszana rekrutacja lub adresowany do innej firmy. List motywacyjny musi zawierać stałe elementy, które mogą stanowić jego szkic, tak by móc na jego podstawie stworzyć nowy list do innego pracodawcy. Polecę Wam jedną ze storn z różnymi wzorami listów, wiedzcie jednak, że skoro są one dostępne w internecie dla Was, tak samo są dostępne dla Waszego potencjalnego pracodawcy i lepiej założyć, że też je czytał. Tu podnieść się mogą głosy osób, które twierdzą, że pracodawcy nie czytają listów motywacyjnych. Owszem pewnie stanowią jakiś tam procent, ale jeśli pracodawca wymaga listu motywacyjnego to zazwyczaj go czyta.

4. Gdy już odpowiemy na któreś ogłoszenie,  warto skopiować sobie treść ogłoszenia. Takie ogłoszenia wiszą w internecie określony czas(czasem 7 dni, czasem 12, albo 14), a potem znika. Zdarza się, że pracodawca oddzwania dopiero po zakończeniu okresu obowiązywania ogłoszenia, dopiero wówczas poddaje nadesłane aplikacje pierwszej selekcji i dzwoni do wybranych kandydatów z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Nam będzie łatwiej, gdy np. założymy sobie folder na komputerze i za każdym razem jak wyślemy aplikację zapiszemy sobie treść ogłoszeń na które odpowiadamy. Jeśli pracodawca zadzwoni po 3 tygodniach lub miesiącu (zdarza się i później) będzie można sobie przypomnieć treść ogłoszenia, dane firmy lub jakiś szczegół zawarty w ogłoszeniu o który chcieliście dopytać.  Choćby zweryfikować to co było w ogłoszeniu z tym co obiecuje przyszły pracodawca.
Wierzcie mi, to się przydaje.

5. Teraz bardzo ważny punkt. Sama rozmowa z potencjalnym pracodawcą to nie wszystko co może nas spotkać na takiej rozmowie kwalifikacyjnej. Ubiegając się o stanowiska specjalistyczne, gdzie wymagana jest odpowiednia wiedza i umiejętności (znajomość prawa, przepisów szczegółowych, odpowiednie umiejętności), możemy się spodziewać testu kompetencyjnego, sprawdzającego naszą wiedzę i umiejętności. Warto się do niego skrupulatnie przygotować. I tu zalecam wyszukiwanie w internecie testów wiedzy na dane stanowisko, sprawdzić się, powtórzyć sobie wiadomości. Spotkałam się kiedyś podczas jednej z rozmów, że pracodawca dał mi do rozwiązania test, który dzień wcześniej znalazłam w internecie.
Punkt ten jest wg mnie najistotniejszy. Wynik testu jest decydujący i nie ważne jak piękne było Wasze CV, i jak fantastycznie poszło Wam podczas samej rozmowy kwalifikacyjnej.

6. Idąc już na sama rozmowę, może to banał, ale ważny: należy się odpowiednio ubrać, nie zawsze musi to być garnitur i krawat. Zależy od stanowiska i specyfiki pracy. Jednak warto zadbać o to by ubranie było schludne i czyste. To samo tyczy się makijażu i fryzury - umiar przede wszystkim.

7. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej, pracodawca obserwuje nas, czyta z ruchów naszego ciała, więc stare, szkolne "siedź prosto" tu też się sprawdza. O mowie ciała są tony książek, przeczytanie jednej czy dwóch jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Jednocześnie może to pomóc Wam rozpoznać intencje potencjalnego pracodawcy. Trzeba pamiętać, że to działa zawsze w obie strony. Wy też możecie wiele wywnioskować z mowy ciała osoby rekrutującej. Prawdopodobnie osoba lub jedna z osób Was rekrutujących będzie Waszym przyszłym przełożonym. Warto się jej/mu przyjrzeć uważnie. Nie tylko Wy jesteście poddawani weryfikacji. Jeśli coś wyda Wam się podejrzane u przyszłego pracodawcy podczas rozmowy, warto na to zwrócić uwagę i przemyśleć sobie czy nie lepiej odmówić.

8. Przy okazji mowy ciała, chciałabym wspomnieć o dłoniach, na nie też będzie zwracana uwaga. Oczywiście - czyste paznokcie. Podczas powitania z rekruterem na pewno zwróci uwagę na dotyk. Wspomnę również, że spocone dłonie nie są wskazane. Wiem, że czasem ciężko to opanować. Pomocne może być skorzystanie z łazienki przed rozmową i umycie rąk lub posypanie ich odrobiną talku, pudru dla dzieci czy choćby wytarcie ich w chusteczkę. Spocone dłonie to zazwyczaj oznaka stresu, może być to sygnał dla rekrutera, że słabo radzisz sobie w sytuacjach stresowych i z pracą pod presją czasu.

9. Wiem, że podczas rozmowy nerwy jest czasem trudno opanować. Wiedzcie jednak, że osobą z którą rozmawiamy doskonale sobie z tego zdaje sprawę. Jest też człowiekiem, sam kiedyś starał się o stanowisko z którego teraz z Tobą rozmawia. Nie mam cudownego środka na opanowanie nerwów. Jestem osobą opanowaną, zazwyczaj wystarcza mi kilka głębokich oddechów.
Doskonały sposób na dodanie sobie odwagi podała nie tak dawno temu Ania na swoim blogu. Uwielbiam pozycję "wonder woman", stosuję od tamtej pory zawsze jak idę coś załatwić, a spodziewam się że nie będzie łatwo :). Polecam.

To jest wg mnie "złota 9" jeśli chodzi o przygotowanie do rozmowy kwalifikacyjnej.
Prawdopodobnie w przyszłości zrobię również listę najistotniejszych moim zdaniem punktów, które przydadzą się Wam podczas samej rozmowy kwalifikacyjnej.

Aktualizacja 18 marca 2014r.
Właśnie postanowiłam dodać jeszcze jeden punkt. Wiedziałam, że o czymś zapomnę pisząc tekst, a jest to dość istotna sprawa. Niech to będzie punkt "9.1" ;).

 9.1. Kto rano wstaje ... czyli jeśli to możliwe (czasem osoba zapraszająca na rozmowę daje taką możliwość) wybieraj jak najwcześniejszą godzinę rozmowy kwalifikacyjnej. Trudno, najwyżej dzień wcześniej położysz się "z kurami" ;).
Rozmowy kwalifikacyjne są nużące dla rekrutujących. Z każdą kolejną osobą, prowadzący rekrutację odczuwa pewne zmęczenie schematem rozmowy, powtarzanymi w kółko pytaniami. Słucha coraz mniej i sama rozmowa trwa coraz krócej, a to nie zawsze jest na korzyść starającego się o zatrudnienie.
Nie twierdzę, że tak jest w każdym przypadku, jest to moja obserwacja z punktu widzenia i szukającej pracy i szukającej pracowników.
Dlatego najlepiej wybierać godzinę możliwie najwcześniejsza. Kiedy osoba prowadząca rozmowę jest wypoczęta, być może już po śniadaniu i pierwszej kawie, nastawioną na wynik - znalezienie doskonałego pracownika, Tobie będzie łatwiej przebić się, zaimponować, poprowadzić rozmowę tak byś został odpowiednio zapamiętanym.
Jest jeszcze jeden dość istotny aspekt wczesnej godziny. Jeśli będziesz pierwszą osobą rekrutowaną na dane stanowisko, będziesz miał możliwość postawienia poprzeczki wysoko dla każdego kolejnego kandydata. Staniesz się swego rodzaju wzorcem, względem którego będzie oceniana każda następna osoba. Nie masz już niestety wpływu na to czy ktoś później nie wypadnie lepiej. Można być jednak pewnym, że jako pierwsza osoba zostaniesz dużo lepiej zapamiętanym i prawdopodobieństwo otrzymania propozycji pracy zwiększa się znacznie.
Read More

3 marca 2014

DIY - ozdobna butelka na olej / oliwę.

Zwykłe butelki są nudne, brzydkie i średnio praktyczne, a już te plastikowe wręcz szpecą naszą kuchnię.

Dzisiaj chcę zaproponować prosty sposób na ozdobienie butelki
na np. olej lub oliwę.
W praktyce można do tej butelki przelać jakikolwiek płyn,
który używamy w kuchni.

Jeśli macie w domu pustą, zbędną butelkę z korkiem po np. popularnym trunku :) możecie jej dać drugie życie.

U mnie posłużyła do przechowywania oleju.

Niezbędne materiały:
- taśma klejąca dwustronna,
- nożyczki,
- szklana butelka
- sznurek jutowy,
- kawałek kolorowej tasiemki.

Czas przygotowania ok. 30 minut.

Jak wykonać:
- umyć i wytrzeć do sucha butelkę,
- przyciąć 4 równej długości paski szerokiej taśmy klejącej dwustronnej,
- przygotować 2 małe paski taśmy klejącej dwustronnej do przymocowania początku i końca sznurka jutowego,
- początek sznurka mocujemy jednym z małych kawałków taśmy dwustronnej, potem zostanie przykryty resztą sznurka,
- raz przy razie owijamy butelkę sznurkiem jutowym do mniej więcej połowy,
- dokładnie dociskamy sznurek do butelki by się przykleił do taśmy klejącej ,
- w połowie przyklejamy wokół całej butelki ozdobną tasiemkę, kolor dowolny, jak co się komu podoba, warto wybrać odpowiednią szerokość tasiemki,
- sznurek jutowy podkładamy pod tasiemkę i później dalej nim owijamy butelkę,
- kontynuujemy owijanie butelki, raz przy razie, sznurkiem jutowym,
- na koniec mocujemy końcówkę sznurka pod taśmę podwijając ją.


Miłej zabawy :)
Read More

19 lutego 2014

Produkty do pielęgnacji rzęs i brwi L`biotica - regenerujący krem vs aktywne serum.


Odnoszę wrażenie, że przez ostatnie kilka miesięcy urodową blogo- i vlogosferę zdominowała przede wszystkim tematyka podkreślania i pielęgnacji rzęs oraz brwi. Po części uległam jej i ja.
Darowałam sobie kupno drogich specyfików Dior czy odżywkę Revitalash. Postanowiłam znaleźć coś
na rodzimym rynku.

W zeszłym roku trafiłam na promocję w SP kremu do regeneracji rzęs z L`biotica.
Nie pamiętam ile dokładnie za niego zapłaciłam, ale nie więcej niż 10 zł.

Mam średniej długości, sztywne i proste rzęsy. Przez długi czas zaniedbywałam ich pielęgnację, a codzienny makijaż i demakijaż spowodował, że zaczęły się przerzedzać, wypadać i łamać w bardzo niepokojącym stopniu.

L`Biotica, Regenerujący krem do rzęs
INCI: Petrolatum, Oleum Ricinic, Virginale Oil, Paraffinum Liquidum, Olea Europaea, Serenoa Repens, Macadamia, Ternifolia Seed Oil, Buxus Chinensis (jojoba Oil) Polyglyceryl, Pantenol.

Producent obiecuje, że ten krem "Wydłuża, pogrubia rzęsy i zapobiega ich wypadaniu. Nawilża i wzmacnia, stymulując naturalny wzrost rzęs."

Co rzeczywiście zrobił ten produkt na mich rzęsach?
Hmm... nic szczególnego. Jakby się uprzeć to wydaje mi się, że rzęsy troszeczkę, minimalnie się wzmocniły, uelastyczniły i zmniejszyło się ich wypadanie. Nie urosły, nie zagęściły się, nie pogrubiły jakoś zauważalnie. Nie mogę powiedzieć, że jest całkowicie do ... niczego, bo jednak jakąś, minimalną, bo minimalną, poprawę widziałam.

Używałam go zgodnie z zaleceniem producenta, co wieczór przez min.30 dni (choć moja kuracja trwała nieco dłużej). Jest bardzo wydajny, po całej kuracji nadal mam co najmniej połowę zawartości tubki.
I w sumie nie wiem co z nim zrobić. Produkt ten ma pewne minusy. Mino gęstej konsystencji, po nałożeniu miałam uczucie zamglenia oczu (jak po zmywaniu oczu olejkiem). Nie zaobserwowałam podrażnienia oczu. Ta konsystencja sprawiała z czasem drobne trudności z wydobyciem produktu, do tego stopnia, że przez usilne "zduszanie" tubki, pękło opakowanie i produkt wydobywa się bokiem tubki na zewnątrz.
Ponad to stało się też coś, co mnie odstraszyło od dokończenia opakowania. Za namową kilku blogerek
i vlogerek postanowiłam wypróbować jego działanie również na brwiach. Tu efekt był na prawdę widoczny. Linia brwi się zagęściła, wzmocniła i uelastyczniła w dość widoczny sposób. To jednak nie był najlepszy pomysł, produkt niemiłosiernie zapycha. Spowodował powstawanie w okolicach brwi okropnych, bolesnych, sporej wielkości, podskórnych guli, których gojenie, na domiar złego, trwało dość długo. Natomiast po zaprzestaniu stosowania tego kremu, brwi wróciły do stanu z przed kuracji :/.
Zdaję sobie sprawę, że nie mogę mieć o to pretensji do producenta i samego produktu, że spowodował takie niemiłe skutki na brwiach skoro nie jest do tego przeznaczony. Głównym powodem dla którego nie wrócę do tego kremu jest fakt, że na moich rzęsach nie zadziałał i tyle.

Nie zrażona tym drobnym niepowodzeniem i z sympatii do innych produktów L'biotica (np. masek do włosów), postanowiłam wypróbować kolejny specyfik tej marki, przeznaczony do pielęgnacji rzęs i także brwi.
Akurat byłam w SP i dowiedziałam się, że część moich punktów (na karcie lojalnościowej Life SP) niedługo traci ważność, aby ich nie stracić mogę zakupić za nie jakiś kosmetyk. Oferta, dostępnych za punkty kosmetyków, nie była zbyt imponująca. Moją uwagę przykuło jedynie Aktywne serum do rzęs i brwi L'biotica. Cena normalna około 14 zł.
A co tam, spróbujemy. Zachęciło mnie opakowanie i sposób aplikacji (szczoteczka jak tuszu do rzęs). Jak wspominałam wyżej regenerujący krem ma trochę problematyczny sposób aplikacji.

L`Biotica, Aktywne serum do rzęs i brwi
INCI: Aqua, Riccinus Communis Oil, Pentylene Glycol, Glycerin, Panthenol, Biotinoyl, Tripeptide-1, Sodium Polyacrylate, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Hydrolyzed Keratin, L- Arginine, Trideceth- 6 PEG/PPG-18/18 Dimeticone

Producent tym razem obiecuje, że serum "pobudza rzęsy oraz brwi
do naturalnego wzrostu, hamuje wypadanie rzęs odżywia i nadaje im naturalny połysk zawiera innowacyjny kompleks ActiveLash". Stosować również przez minimum 30 dni. Początki były słabe.
Na jakiekolwiek efekty rzeczywiście czekałam ponad miesiąc. W sposób już bardziej zauważalny rzęsy wzmocniły się, delikatnie podrosły i pojawiło się sporo nowych małych rzęsek. Trochę kłopotliwych przy malowaniu tuszem, ale widać trzeba to przeżyć, by zobaczyć prawdziwe efekty. Stosowany rano przed makijażem, nie sprawiał żadnych problemów przy nałożeniu tuszu. Konsystencja rzadsza niż w/w kremu 
i czasem potrafił dostać się do oczu, ale nie podrażniał ich.
Tu, o ironio, nie zaobserwowałam absolutnie żadnego efektu na brwiach. Ani pozytywnego, ani negatywnego.

Podsumowując. Moja ciekawość odnośnie specyfików do pielęgnacji rzęs i brwi została obecnie zaspokojona.
Czy działają? Cóż, po części tak, krzywdy nie zrobią (nie powinny).
Czy do nich kiedyś wrócę? Nie za szybko. Nie czuje potrzeby kupienia ich ponownie na chwilę obecną.
Czeka na mnie pomadka z Alterry, której aplikowanie na rzęsy przerwałam by wypróbować produkty L'biotici. A jak Alterra nie poskutkuje to wrócę do starego, dobrego olejku rycynowego.
Read More
Second planet from sun wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.

translate / tłumacz

© 2011 SECOND PLANET FROM SUN, AllRightsReserved | Designed by ScreenWritersArena

Distributed by: free blogger templates 3d free download blog templates xml | lifehacker best vpn best vpn hong kong