Nasze babcie i prababcie nie chodziły do drogerii po maski i odżywki do włosów.
One szły po nie do swojej kuchni i korzystały z zasobów swoich ogródków.
Moja Babcia miała piękne włosy (nie wiem w kogo ja mam takie liche) i cerę, a to za sprawa mleka.
Nie tego sklepowego z kartonu, ono absolutnie się do tego nie nadaje. Chodzi o to mleko prosto od krowy. Od krów wypasanych na łące. Nie tych trzymanych w nowoczesnych oborach, gdzie krówki czasem przez całe życie słońca nie widzą i jedzą jakąś paszę. Codziennie, po wydojeniu krów, rękami mokrymi od mleka przecierała twarz.
Babcia również mlekiem i miodem odżywiała swoje włosy. Do późnej starości miała piękne, lśniące pukle doskonale układających się włosów, bez używania lakierów, żeli i pianek.
Maseczkę, którą ja robię poleciła mi akurat moja Teściowa.
Jest to jednak mikstura "stara jak świat" :). Banalnie prosty przepis, a wszystko do niego potrzebne znajdziecie zazwyczaj w kuchni.
Skład:
- 1 żółtko
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka olejku rycynowego
+ foliowy czepek i ręcznik lub czapka
Mieszamy dokładnie miksturę i nakładamy na suche lub delikatnie zwilżone włosy. Chwilkę masujemy skalp
i wcieramy maskę we włosy. Zwijamy je w koczek. Nakładamy foliowy czepek lub woreczek i owijamy ręcznikiem. Choć ja upodobałam sobie nakładanie zamiast ręcznika czapkę. Wygodniej mi, nie spada z głowy, co zdarzało się ręcznikowi ślizgającemu się na foliowym czepku. Maseczkę zostawiamy na włosach od 30 min. do 1 godz., ale można i dłużej. W zależności ile kto ma czasu.
i wcieramy maskę we włosy. Zwijamy je w koczek. Nakładamy foliowy czepek lub woreczek i owijamy ręcznikiem. Choć ja upodobałam sobie nakładanie zamiast ręcznika czapkę. Wygodniej mi, nie spada z głowy, co zdarzało się ręcznikowi ślizgającemu się na foliowym czepku. Maseczkę zostawiamy na włosach od 30 min. do 1 godz., ale można i dłużej. W zależności ile kto ma czasu.
Odżywka dzięki cytrynie i dodatku miodu może mieć bardzo, bardzo delikatne właściwości rozjaśniające włosy. Jest to pomocne gdy walczymy w tym typowym przejściem ciemnego odrostu w blond. Bez obaw jednak, brunetki śmiało mogą ją stosować. Olejek rycynowy ma właściwości lekko przyciemniające, więc można uznać, że neutralizuje działanie cytryny i miodu. Do naprawdę widocznego efektu rozjaśnienia musiałoby się ją stosować bardzo często. Znam osobę, która farbuje włosy na burgund i z powodzeniem stosuje tę maseczkę bez uszczerbku dla koloru włosów. Ja stosuję ją raz na tydzień lub 2 tygodnie, jak mi czas pozwoli.
Lubię efekt na moich włosach po tej masce. Włosy są puszyste (nie puszące!), ale dociążone, elastyczne, błyszczące i odbite od nasady, co mnie, przy moich cienkich i rzadkich włosach, cieszy najbardziej.
Maska z żółtkiem jest genialna :) wszystko zależy od włosów i taka bomba proteinowa nie każdemu służy, ale u mnie sprawdza się świetnie. Nie znalazłam jeszcze nic co dawałoby lepszy efekt :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ja również póki co nie trafiłam na lepszą maseczkę.
UsuńCo do przeproteinowania to racja, umiar najważniejszy.