SECOND PLANET FROM SUN

Druga planeta od słońca czyli drobne, kobiece przyjemności.

24 grudnia 2013

Cudownych Świąt Bożego Narodzenia.

Nadszedł piękny czas Świąt Bożego Narodzenia.

Wszystkim, którzy zaglądają tu stale, sporadycznie lub przypadkiem, chciałabym złożyć ciepłe życzenia:

Cudownych, spędzonych z najbliższymi w radosnej atmosferze, Świąt Bożego Narodzenia
oraz spełnienia noworocznych postanowień i wszelkiej pomyślności
w nadchodzącym Nowym 2014 Roku.


Bonus - pachnący stroik na szybko:
małe gałązki świerku, kilka gałązek jemioły, 1 pomarańcza, kilkanaście całych goździków, 6 anyżków, 10 lasek cynamonu. Wszystko układamy w małej miseczce lub innym niewielkim, szklanym naczyniu w kompozycję jak na zdjęciu. Goździki wbijamy w skórkę pomarańczy.
Jak ktoś chce może pomarańczę z goździkami zastąpić świecą.
Pamiętać należy by, palącej się w stroiku, świecy nie pozostawiać bez nadzoru. Bezpieczeństwo najważniejsze.

WESOŁYCH ŚWIĄT :)
Read More

Sałatka śledziowa - w sam raz na wigilijny stół i nie tylko.

Ładnych parę lat temu na jakimś domowym przyjęciu imieninowym lub urodzinowym, dokładnie nie pamiętam, gospodyni podała na stół niepozornie wyglądającą sałatkę śledziową. Ot zwykła sałatka - myślałam.
Zawsze unikam takich dań na imprezach, nie przepadałam za nimi.

Przypadek sprawił, że tym razem spróbowałam jej. W sumie nie przypadek, bo ta sałatka w mgnieniu oka zniknęła z półmiska. Pomyślałam, że skoro wszyscy się nią tak zajadają, to co mi tam, też spróbuję.

Długo musiałam prosić gospodynię o zdradzenie przepisu.
Udało się. Od tamtego czasu często ją robiłam. Sama nie raz zaniosłam ją na jakąś domową imprezę i też zniknała jak za pstryknięciem palców.

Oczywiście, obowiązkowo jest jedną z potraw na wigilijnym stole.

Czas przygotowania ok. 30 min. + ok. 1 godz. w lodówce przed podaniem.
Składniki na średniej wielkości półmisek.

Składniki:
- 4-5 marynowanych płatów śledziowych
- 2 twarde, lekko kwaśne jabłka (reneta jest za kwaśna)
- 3-5 ogórki kiszone (w zależności od wielkości)
- 1 duża lub 2 niewielkie cebule
- 100-150 ml majonezu
- 1 mały gesty jogurt naturalny (może być też grecki)
- sól i pieprz

Przygotowanie:
Śledzie obieramy ze skóry i czyste płaty kroimy w kostkę (na oko 1,5 cm ma 1,5 cm, mogą być ciut większe i wcale nie muszą być kwadratowe ;)) lub paski.

Jabłka kroimy w drobną kostkę. To samo ogórki i cebula. Nie mieszamy jeszcze tych składników, dobrze by każdy z nich kłaść do osobnej miseczki. Ogórki warto odcedzić z soku jaki z nich wypłynie po pokrojeniu.

Majonez mieszamy z jogurtem w osobnej miseczce, doprawiamy solą
i pieprzem. Sos majonezowo-jogurtowy powinien być ostrzejszy. Ja pieprzu nie żałuję :).

Zaczynamy najważniejsze. Wszystkie składniki sałatki układamy warstwami. Warstwa śledzi, warstwa ogórka, warstwa jabłka oraz cebuli i polewamy naszym sosem.
I tak dalej aż się skończą składniki. Nie powiem ile łyżek danego składnika trzeba położyć na jedna warstwę. Trzeba wyczuć samemu tak by starczyło na kilka warstw, to zależy też od tego jaką salaterką dysponujecie.
Składniki nie muszą się też nawzajem całkowicie przykrywać.

Ostatnią warstwą na wierzchu musi być sosu.
Wkładamy sałatkę do lodówki na ok. 1 godzinę przed podaniem.
Podobno podczas pobytu w lodówce dzieją się z sałatką "te rzeczy", które sprawiają, że jest taaakaaa smaczna ;).

Po godzinie wyjmujemy z lodówki sałatkę. Dopiero teraz mieszamy ją dokładnie i podajemy na stół. Można ją przybrać czymś zielonym(pietruszka) lub czerwonym(papryka) by nadać koloru.


SMACZNEGO :)
Read More

23 grudnia 2013

Świąteczny kopiec marchewkowo-marcepanowy.

Przygotowania do Świąt dobiegają końca.

Na jutro mam zaplanowane już tylko ubranie choinki, pomalowanie paznokci ;) i można świętować.
Pomyślałam, że podzielę się z Wami przepisem na pyszne świąteczne ciasto - kopiec marchewkowo-marcepanowy.
Zawiera w sobie niemal wszystko to, co kojarzy mi się, ze smakiem i zapachem Świąt Bożonarodzeniowych, czyli piernik, marcepan, cynamon, pomarańcza i czekolada :).

Czas przygotowania 30 min. + do 60 min. pieczenie w 180-190 st.
Składniki na blaszkę o średnicy ok. 24 cm.

Składniki:
- 2 szklanki startej marchewki
- 1 i 1/3 szklanki oleju
- 4 jajka
- 1 szk. cukru
- 2 szklanki mąki
- 2 łyżeczki płaskie sody
- 2 łyżeczki płaskie proszku do pieczenia
- 3 łyżeczki przyprawy piernikowej
- po pół łyżeczki cynamonu, gałki muszkatołowej, kardamonu, goździków w proszku.
- 200 g masy marcepanowej (gotowa lub robiona samemu - tu łatwy przepis)
- płatki migdałowe - paczka 100 g.
- szczypta soli
- kandyzowana skórka pomarańczowa
- laska wanilii
- tabliczka białej czekolady lub waniliowej polewy

Przygotowanie:
Obraną i umytą marchew zetrzeć na tarce o drobnych oczkach
i odcisnąć z soku (jeśli marchew jest mocno soczysta to sok z niej może powodować, że ciasto opadnie i zrobi nam się zakalec).

Białka ubić z dodatkiem szczypty soli. Gdy już piana jest odpowiednio sztywna dodajemy powoli cukier, cały czas miksujemy. Następnie dodajemy żółtka.
Kolejno, naprzemiennie dodajemy mąkę, zmieszaną z proszkiem do pieczenia i sodą, oraz olej. Przyprawę piernikową mieszamy z cynamonem, kardamonem, goździkami oraz gałką muszkatołową i wsypujemy do ucieranej masy.

Na koniec dodajemy ziarenka ze środka laski wanilii, marchew i połowę paczki płatków migdałowych.

Wstawiamy ciasto do nagrzanego piekarnika. Pieczemy przez około godzinę, sprawdzając pod koniec tego czasu patyczkiem czy już jest suche.
W trakcie pieczenia ciasto rośnie w kształt kopca, spokojnie, nie ucieknie nam z blaszki :).

Po upieczeniu i ostudzeniu ciasta, przekroić je w połowie jak tort. Tu umieszczamy masę marcepanową (gotową lub robioną samemu). Posypujemy marcepan kandyzowaną skórką pomarańczową i przykrywamy wierzchnią częścią ciasta.

Topimy białą czekoladę (lub polewę waniliową) w wodnej kąpieli i rozsmarowujemy ją po wierzchu ciasta.
Na koniec, zanim zastygnie polewa, posypujemy nasz kopiec resztą płatków migdałowych.

SMACZNEGO :)
Read More

17 grudnia 2013

DIY - Kartki Bożonarodzeniowe.

Ze smutkiem stwierdzam, że tradycja wysyłania świątecznych kartek powoli zanika.
Ślemy sobie maile, a najczęściej serię sms'ów w opcji "wyślij do wielu".


Z dzieciństwa pamiętam rytuał zasiadania, w drugą niedzielę grudnia, całą rodziną do wypisywania kartek świątecznych. Gdy już założyłam własną rodzinę, również wysyłałam kartki. Takie zwykłe, kupione.
Co roku mniej. Coraz mniej...
Aż zdarzyło mi się w ogóle nie wysyłać i ratować się sms'ami, wysyłanymi na szybko... rano w Wigilię.
Wstyd się przyznać.
Te kartki są próbą rehabilitacji :).


W tym roku powiedziałam sobie dość.
Stop lenistwu i łatwiźnie.
W tym roku będą "analogowe" kartki i to nie byle jakie, bo ręcznie robione.
Proszę o wyrozumiała ocenę, nie byłam orłem z plastyki ;).


Nigdy tego nie robiłam, a jeśli już to było ze 100 lat temu w szkole podstawowej.
Nie spodziewałam się, że to zadanie będzie takie pracochłonne. Sprawiło mi jednak ogromną radość
i ...podziałało odstresowująco. Planowałam poświęcić na to jeden wieczór, a wyszło dwa i pół.


Wcześniej kupiłam:
- brystol 1 szt. czerwonego
- kilka kolorowych kartek A4 typu papier czerpany (czerwone, zielone, białe i złote), są też bloki techniczne z kolorowymi kartkami
- klej biurowy oraz tzw. magiczny
- taśma klejąca dwustronna
- dziurkacz ozdobny do wycinania małych choinek
- kilka malutkich aniołków do przyklejenia
- naklejki świąteczne
- tubki z kolorowym, brokatowym żelem
- nóż do tapet
- ozdobne, kolorowe niteczki
- świąteczne i kolorowe tasiemki
- rafia
- sianko.


W domu znalazłam jeszcze stary puder do ciała, biały z drobinkami, raczej jest już dawno, bardzo dawno po terminie, ale do robienia śniegu się przyda. Można wykorzystać zwykły puder dla dzieci lub suchy szampon. Poza tym między lakierami do paznokci zawieruszył się skrzący pyłek do ich zdobienia, którego raczej już w tym celu nie wykorzystam. Lakier bezbarwny może być pomocny do mocowania tych pyłków. Znalazłam kawałek bibuły. Nożyczki to chyba każdy ma w domu, ale wspomnę, że będą bardzo potrzebne. Przydała się też drukarka, na której wydrukowałam napis "Wesołych Świąt".


Wiem, że czasu już mało zostało do Świąt, ale można jeszcze zdążyć takie kartki Bożonarodzeniowe zrobić
i wysłać.


Tu jest filmik skąd zaczerpnęłam pomysł na składaną choinkę, widoczną na kartce powyżej. 


Pomyślałam, że nie będę powielać tego co widać na wspomnianym filmiku.
Poza tym Internet jest pełen pomysłów na kartki i sposoby ich wykonania. 


Takie kartki to miła niespodzianka i niejednokrotnie cenna pamiątka.
Liczą się chęci i włożone, w pracę na nimi, serce.


Zostało tylko wypisać życzenia, zaadresować koperty i wysłać.
Szkoda, że nie zobaczę reakcji wszystkich, którzy je ode mnie dostaną.

Zachęcam do robienia kartek świątecznych samemu.
Read More

13 grudnia 2013

Cordon Bleu - pierś z kurczaka na bogato.

Nazwa "Cordon bleu" przywodzi mi na myśl coś francuskiego, wykwintnego i skomplikowanego.
Kojarzy mi się również ze słynną francuską akademią kulinarną oraz jednym z moich ulubionych filmów kulinarnych - "Julie & Julia".
Kto nie oglądał, to koniecznie musi nadrobić. Polecam. Fantastyczna rola Meryl Streep.
Tylko - uwaga - nie oglądać z pustym żołądkiem :).

Cordon bleu może być niektórym bardziej znany pod nazwą "szwajcar" lub kotlet szwajcarski.

Czas przygotowania 20-25 min.
Składniki na 2 porcje.

Składniki:
- 1 podwójny filet z piersi kurczaka
- 2 plastry gotowanej szynki
- 2 plastry żółtego sera
- kawałek czerwonej papryki
- natka pietruszki
- olej
- sól, pieprz (dla chętnych oregano)
- 3 łyżki mąki
- jajko
- bułka tarta


Przygotowanie:
kurzęcze piersi myjemy, osuszamy ręcznikiem, odcinamy spodnie polędwiczki (dla nich zawsze znajdzie się inne zastosowanie).
Połówki piersi ostrożnie przekrawamy na pół, ale nie do końca, tak by po rozkrojeniu tworzyły "skrzydła motylka".

Delikatnie rozbijamy tłuczkiem oraz przyprawiamy do smaku solą i pieprzem (można dodać kilka szczypt oregano, ja lubię więc dodaję).

Na jedną połówkę kładziemy plaster sera (jak jest za duży to można go złożyć na pół), plasterek szynki, pokrojoną w paski paprykę (2 paski będą w sam raz) i posypujemy odrobina posiekanej natki pietruszki.
Składamy na pół, a dla pewności, że nam się kotlety nie rozpadną, możemy zabezpieczyć brzeg wykałaczką.

Obtaczamy je w mące, jajku, bułce i układamy na rozgrzany olej.

By nasze Cordon Bleu nie były za suche i dobrze ścięte w środku, po kilkuminutowym obsmażeniu z oby stron, chwilkę podduszamy je pod przykryciem również z obu stron.
Będą wówczas soczyste, miękkie i będziemy mieć pewność, że w środku również są dobrze usmażone,
a ser roztopiony.


SMACZNEGO :)
Read More

9 grudnia 2013

DIY - domowa maska na włosy z przepisu naszych babć.

Nasze babcie i prababcie nie chodziły do drogerii po maski i odżywki do włosów.
One szły po nie do swojej kuchni i korzystały z zasobów swoich ogródków.

Moja Babcia miała piękne włosy (nie wiem w kogo ja mam takie liche) i cerę, a to za sprawa mleka.
Nie tego sklepowego z kartonu, ono absolutnie się do tego nie nadaje. Chodzi o to mleko prosto od krowy. Od krów wypasanych na łące. Nie tych trzymanych w nowoczesnych oborach, gdzie krówki czasem przez całe życie słońca nie widzą i jedzą jakąś paszę. Codziennie, po wydojeniu krów, rękami mokrymi od mleka przecierała twarz.

Babcia również mlekiem i miodem odżywiała swoje włosy. Do późnej starości miała piękne, lśniące pukle doskonale układających się włosów, bez używania lakierów, żeli i pianek.

Maseczkę, którą ja robię poleciła mi akurat moja Teściowa.
Jest to jednak mikstura "stara jak świat" :). Banalnie prosty przepis, a wszystko do niego potrzebne znajdziecie zazwyczaj w kuchni.

Skład:
- 1 żółtko
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka olejku rycynowego
+ foliowy czepek i ręcznik lub czapka

Mieszamy dokładnie miksturę i nakładamy na suche lub delikatnie zwilżone włosy. Chwilkę masujemy skalp
i wcieramy maskę we włosy. Zwijamy je w koczek. Nakładamy foliowy czepek lub woreczek i owijamy ręcznikiem. Choć ja upodobałam sobie nakładanie zamiast ręcznika czapkę. Wygodniej mi, nie spada z głowy, co zdarzało się ręcznikowi ślizgającemu się na foliowym czepku. Maseczkę zostawiamy na włosach od 30 min. do 1 godz., ale można i dłużej. W zależności ile kto ma czasu.

Odżywka dzięki cytrynie i dodatku miodu może mieć bardzo, bardzo delikatne właściwości rozjaśniające włosy. Jest to pomocne gdy walczymy w tym typowym przejściem ciemnego odrostu w blond. Bez obaw jednak, brunetki śmiało mogą ją stosować. Olejek rycynowy ma właściwości lekko przyciemniające, więc można uznać, że neutralizuje działanie cytryny i miodu. Do naprawdę widocznego efektu rozjaśnienia musiałoby się ją stosować bardzo często. Znam osobę, która farbuje włosy na burgund i z powodzeniem stosuje tę maseczkę bez uszczerbku dla koloru włosów. Ja stosuję ją raz na tydzień lub 2 tygodnie, jak mi czas pozwoli.

Lubię efekt na moich włosach po tej masce. Włosy są puszyste (nie puszące!), ale dociążone, elastyczne, błyszczące i odbite od nasady, co mnie, przy moich cienkich i rzadkich włosach, cieszy najbardziej.
Read More

6 grudnia 2013

Olejowanie ciepłym olejem.


W miarę popularyzowania się tematu dobroczynnego działania olei na włosy, okazywało się, że metod olejowania jest kilka.
Nie każda metoda będzie się sprawdzać na wszystkich rodzajach włosów.
Rodzaj oleju, metoda nakładania, wysoka lub niska porowatość włosów też ma ogromny wpływ na to jak włosy zareagują na taką pielęgnację.

Jestem wśród osób, którym olejowanie na sucho lub na mokro nie dawało specjalnych efektów, niezależnie od używanego olejku.
U mnie w miarę dobre efekty daje olejowanie na maskę. Jednak to jeszcze nie jest to co bym chciała.
Ostatnio odkryłam, że moje włosy lubią nacieranie podgrzanym olejkiem.

Do zabiegu jest potrzebne:
- olej taki jaki Wam pasuje - max. 2 łyżki
- opcjonalnie(do wybory, można dodać, ale nie trzeba):
+ pół łyżeczki oliwy z oliwek dla osób zmagających się z łupieżem
+ pół łyżeczki olejku jojoba dla osób zmagających się z grzybicą skóry głowy
+ pół łyżeczki olejku miętowego, który stymuluje porost włosów
- rondelek z wodą
- miseczka
- ręcznik
- czepek foliowy

Dobrze jest umyć włosy przed takim zabiegiem. Choć nie jest to konieczne o ile włosy nie są traktowane środkami do stylizacji, żelami, piankami czy lakierami.
Jeśli nie używałam od ostatniego mycia żadnym środków do stylizacji to wystarczy zwilżyć włosy wodą.
Mają być wilgotne, nie mokre.

Do rondelka z wodą wstawiam małą miseczkę, do której wlewam olejek (ja aktualnie używam migdałowego).
Rondelek stawiam na kuchence i podgrzewam (nie gotuję!) wodę.
Można też wodę zagotować w czajniku i wlać do rondla.
Olejek ma być ciepły, nie gorący. Nie może parzyć w dłonie.
Ostrożnie co chwilkę sprawdzam palcem czy olejek jest już ciepły.

Gdy olejek ma już odpowiednią temperaturę, ściągam rondele z gazu.
Maczam palce w miseczce z olejkiem i wcieram w skórę głowy wykonując przy okazji delikatny masaż.
Po wmasowaniu olejku w skalp, resztę wcieram we włosy na całej długości.
Nakładam foliowy czepek i owijam włosy ręcznikiem.

Łuski włosów otwierają się pod wpływem ciepłego olejku i wnika on głęboko odżywiając efektywniej włosy i skórę głowy.

Foliowy czepek i ręcznik nie pozwalają na zbyt szybkie ostygnięcie oleju. Można, przez chwilę, podgrzewać suszarką owiniętą ręcznikiem głowę. Tylko ostrożnie, żeby sobie głowy nie przegrzać.

Tak trzymam olejek na włosach ok. 20 do 30 min.
Po tym czasie myję dokładnie włosy i układam jak zwykle.
Zabieg ten powtarzam nie częściej niż co dwa tygodnie. Wystarczy nawet raz na miesiąc.

Próbowałyście już tę metodę? Jestem ciekawa Waszych wrażeń.

Pozdrawiam :)

ps. Na YT znalazłam filmiki dziewczyn zza oceanu, które podobny sposób wykorzystują do przyśpieszenia porostu włosów. Tu i Tu.
Zabieg, który opisałam powyżej powtarzany jest codziennie przez 7 dni. Może to przyśpieszyć znacząco porost włosów, nawet o kilka centymetrów w ciągu tych 7 dni(!!!).

Jednak, uwaga! podgrzewanie ciepłym olejem codziennie skalpu może powodować zawroty głowy.
Myślę, że ta metoda nie jest dla każdego. Sama również nie próbowałam takiej tygodniowej kuracji. Póki co nie mam czasu na takie codzienne olejowanie i, nie ukrywam, trochę się boję tych zawrotów głowy.

Read More

4 grudnia 2013

Tagliatelle z boczkiem i szynką.

Dzisiejszy obiad wymyślałam na biegu.
Uwielbiam makarony na wszelkie sposoby.
Więc dzisiaj czas na makaron tagliatelle z szynką i boczkiem w sosie pleśniowym.

Czas przygotowania 30 min.
Składniki na 2 porcje.

Składniki:
- 200 g makaronu tagliatelle
- 10 dag szynki w plastrach
- 15 dag boczku wędzonego surowego
- pół cebuli
- 2-3 ząbki czosnku
- 50 g masła
- 10 dag sera pleśniowego lazur lub startego żółtego sera lub pół kostki serka topionego
- kilka gałązek natki pietruszki
- 100 ml śmietany 22 %
- sól i pieprz do smaku
- tarty parmezan


Przygotowanie:
makaron gotujemy w osolonej wodzie al dente.
Na patelni rozgrzewamy masło, dodajemy boczek pokrojony w kostkę. Mieszamy, lekko podsmażamy, dajemy plasterki szynki również pokrojone w kostkę i cebulę.
Smażymy razem kilka minut.
Pod koniec dodajemy ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę lub posiekane bardzo drobno. Ser pleśniowy kroimy w kawałki by się szybciej rozpuścił
i dodajemy na patelnię(może to być starty żółty ser lub też serek topiony).
Zalewamy całość śmietaną. Gotujemy na małym ogniu do lekkiego zgęstnienia sosu.
Solimy(tylko ostrożnie z solą, boczek i ser już dają wystarczająco słony smak)
i pieprzymy do smaku.
Gdy sos już jest gotowy wsypujemy do niego posiekaną natkę pietruszki oraz makaron. Mieszamy.
Układamy porcje na talerzu i każdą posypujemy tartym parmezanem.


SMACZNEGO :)
Read More

30 listopada 2013

Banacocoffee Pie czyli Banoffee Pie z kokosem.

Jakiś czas temu, poszukując ciekawego, łatwego i szybkiego przepisu na deser, trafiłam na Banoffee Pie wg przepisu Agnieszki z kanału na YT Nieesia25.

Przepis wyglądał zachęcająco. Wówczas zrobiłam ten przysmak i przez długi czas nie wracałam do tego przepisu.
Trochę przerażała mnie chyba ta ilość kalorii jakie ta słodkość zawiera.
Jest jednak pyszny, bardzo zasmakował Mojemu Koledze Małżonkowi więc, chcąc nie chcąc, musiałam do niego wrócić.

Czas przygotowania: 30 min + min. 1 h na schłodzenie
Składniki na blaszkę 25 cm / 20 cm ok. 8 porcji


Składniki:
- 150 gram masła
- 250 gram herbatników (1 op. herbatników np. Bonitki)
- aromat waniliowy
- puszka masy kajmakowej
- opakowanie śmietanki kremówki 30% (330-350 ml)
- 3-4 banany
- opakowanie wiórków kokosowych
- kostka gorzkiej czekolady


Przygotowanie:
herbatniki kruszymy na proszek, najlepiej w blenderze, zajmie to dosłownie paręnaście sekund.
Dłuższa wersja przewiduje umieszczenie herbatników w woreczku, przykrycie ich ściereczką i kruszenie ich tłuczkiem. Można jeszcze pobawić się w tarcie herbatników na tarce. Co kto woli.

Masło topimy w rondelku, przestudzamy i łączymy z pokruszonymi herbatnikami. Dodajemy aromat waniliowy i 2 łyżki wiórków kokosowych.
Spód z herbatników i masła przekładamy na wyłożoną papierem blaszkę
i ugniatamy równo na dnie.

Teraz możemy zrobić jedną z dwóch rzeczy; zapiec przez 8 minut spód
w piekarniku (200 st.)lub schłodzić go w lodówce. W tym czasie przygotowujemy masę kajmakową. Można masę podgrzać w kąpieli wodnej co ułatwi jej rozprowadzenie po spodzie ciasta. Nie jest to jednak konieczne.
Masa z puszki jest dość plastyczna.
Rozsmarowujemy kajmak i wysypujemy na niego warstwę wiórek kokosowych. Banany kroimy w grube plastry (grube - mam na myśli minimum 5 mm, ale ja zazwyczaj kroję jeszcze grubsze). Wykładamy je na masę kajmakową, posypujemy wiórkami.
Wkładamy na chwilę do lodówki.
W tym czasie zabieramy się za ubicie śmietanki.
Schłodzoną śmietankę ubijamy mikserem na puszysty krem, pod koniec miksowania dodajemy łyżkę cukru pudru i znów 2 łyżki wiórków kokosowych. Dla obniżenia wartości kalorycznej można pominąć tę łyżkę cukru pudru. Wówczas bita śmietana będzie równoważyć słodkość masy kajmakowej.
Wykładamy ją na banany. Wierzch posypujemy startą czekoladą i ... wiórkami kokosowymi.

Ach! Jakby komuś było mało to jest jeszcze wersja z płatkami migdałowymi.
Nic skomplikowanego, w składnikach zamieniamy wiórki kokosowe na płatki migdałowe.

SMACZNEGO :)
... i oby poszło w cycki ;) nie w bioderka.
Read More

28 listopada 2013

Mój zestaw pomadek ochronnych na zimę.

Gdy zbliża się zima, czuję potrzebę zaopatrzenia się w większą ilość pomadek ochronnych.
Robię zapas prawie jak na wojnę.

Muszę mieć po jednej w każdym płaszczu i torebce.
Tak. Zdecydowanie, pomadka ochronna i rękawiczki to jest coś bez czego nie ruszam się z domu,
gdy za oknem spada temperatura.

Oto mój "dream team" pomadek ochronnych. Znalazł się tam też jeden bubel, ale o tym niżej.

Nr 1 Balsam do ust Tisane. 4,3 g. ok. 9 zł.
Przyjemna, dobrze nawilżająca pomadka. Ma delikatny waniliowy zapach. Wygładza i regeneruje usta. Same plusy. Skład bogaty w ekstrakty i olejki skład. Ze wszystkich pomadek, to do niej najmniej lepią się włosy na wietrze. Minusy szukane na siłę to parabeny na końcu składu i mała wydajność. Wracam jednak do niej najczęściej, już kupiona następna.

INCI:Olea Europaea Fruit Oil, Sucrose Tetrastearate Triacetate, Ricinus Communis Seed Oil, Petrolatum, Hydrogenated Coco-Glycerides, Paraffin, Lanolin, Mel, Echinacea Purpurea & Mellisa Officinalis Leaf & Silybum Marianum Extract, Cera Alba, Lauryl PEG/PPG-18/18 Methicone, Glyceryl Stearate, Propylene Glycol, Ethylhexyl Palmitate, Palmitoyl Oligopeptide, Tocopheryl Acetate, Sorbitan Isostearate, Ethyl Vanillin, Tribehenin Propylparaben, Methylparaben.

Nr 2 Hydro Lip Therapy L'biotica. 10 ml. ok. 10 zł.
Wspaniale regeneruje usta. Jeśli zdarzy mi się jakieś podrażnienie,
to mogę być pewna, że ona sobie z tym najszybciej poradzi. Bardzo przyjemny zapach i smak. Skład średnio długi, ale dość dobry. Trudność może sprawiać wydobycie produktu na mrozie, w rękawiczkach, z tej tubki. W niskiej temperaturze jej konsystencja staje się bardziej zbita
i przez to trudniejsza do wyciśnięcia. Wolałabym ją raczej w tradycyjnej pomadce. Przez to opakowanie stosuję ją głównie w domu, na noc.

INCI: Petrolatum,Ricinus Communis Oil,Cera Alba,Olea Europea Oil,Honey,C10-30 Cholesterol / Lanosterol Esters,Vanilla,Tocopheryl Acetate,D-panthenol,Sodium Hyaluronate.

Nr 3 Alterra Balsam do ust z ekstraktem z rumianku. 4,8 g. ok. 5 zł.
Znalazła się na 3 miejscu tylko za skład. Nie mogę znieść jej zapachu i smaku. Tej rycyny jest tam chyba 99%. Lepią się do niej bardzo włosy na wietrze. Staram się jej unikać, ale już znalazłam dla niej inne zastosowanie - odżywka do rzęs.

INCI: Ricinus Communis Seed Oil, Cocos Nucifera Oil, Cera Alba, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Candelilla Cera, Palmitic Acid, Stearic Acid, Butyrospermum Parkii, Olea Europaea Fruit Oil*, Tocopheryl Acetate, Aroma, Helianthus Annuus Seed Oil, Chamomilla Recutita Oil*, Daucus Carota Sativa Root Extract, Beta-Carotene, Tocopherol.

Nr 4 Bebe Young Care, Klasyczna. 4,9 g. ok.7 zł
Lubię ją i używam z sentymentu od wielu, wielu lat. Ładnie pachnie i smakuje, ale można odnieść wrażenie, że szybko znika i po pewnym czasie wysusza nieco usta. W wyższych temperaturach jakby mięknie, topnieje. Skład nie powala na kolana. Jest jednak bardzo wydajna, starcza mi śmiało na całą zimę.

INCI: Hydrogenated Polyisobutene, Hydrogenated Polydecene, Synthetic Wax, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Disteardimonium Hectorite, Tocopheryl Acetate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Vanillin, Hydrated Silica, Aqua, Alcohol, Tocopherol, BHT.

Nr 5 Carmex, Truskawkowy balsam do ust. 10 g. 10 zł.
To ten wspomniany wyżej bubel wg mnie. Nie wiem skąd tyle zachwytów nad tą marką. W prawdzie wcześniej miałam klasyczny Carmex w słoiczku. Dobrze mi się sprawdzał, ale tylko w mocne, siarczyste mrozy. Nawet lubiłam to jego słynne mrowienie. Jednak nie aż tak by do niego wracać. Tym bardziej, że nie lubię kosmetyków w słoiczkach, gdzie trzeba maczać palce. Zwłaszcza przy takich kosmetykach do ust, które są bardzo tłuste.
Wersja truskawkowa jest wprost okropna, chemiczny zapach i smak. Skład taki sobie, zawiera parafinę. Żegnam się z nią ozięble, nie dam rady go zużyć.

INCI: Petrolatum, Lanolin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Flavor, Cetyl Esters, Theobroma Cacao (Cocoa), Seed Butter, Cera Alba (Beeswax), Benzophenone-3, Paraffinum Liquidum, Camphor, Menthol, Vanillin, Oxybenzone.

Muszę znaleźć zamienniki dla Carmexu i Alterry. Zastanawiam się nad Blistexem i pomadką Sylveco. Pomyślimy, zobaczymy. Znając życie obie uzupełnią mój "dream team" pomadkowo-ochronny :).


Aktualizacja z 08.01.2014

Mój "dream team" pomadek pożegnały na dobre Carmex i Alterra.
W prawdzie Alterra, jak pisałam wcześniej, znalazła swoje zastosowanie przy pielęgnacji innej części twarzy, a mianowicie rzęs. Jako pomadka ochronna nie zdała u mnie egzaminu.

Mrozy nas jeszcze omijają. Zima się ociąga z przyjściem. Może to i dobrze. Ja jednak jestem zdania, że równowaga w przyrodzie musi być, każda pora roku ma swoje uroki, również zima i czekam na nią.

Do mojego zestawu pomadek dołączyła ponad miesiąc temu pomadka ochronna z Sylveco.
Stosunkowo niedawno dowiedziałam się o istnieniu tej firmy. Co ważne jest to polska firma i robi bardzo dobre kosmetyki pielęgnacyjne o zaskakującym przyjaznym składzie oraz przystępnej cenie.
Jedyny mankament to ich dostępność. Póki co nie znajdziemy ich kosmetyków w popularnych drogeriach, sprzedawane są przez ich stronę, w sklepach zielarskich i niektórych aptekach. Wpadli także na dobry pomysł wstawienia na swojej stronie wyszukiwarki punktów sprzedaży. To bardzo ułatwia ich zakup.

Firma Sylveco w żadnym razie nie zapłaciła mi za te "peany" na cześć ich produktów. Robię to sama z siebie, zachwycona ich kosmetykami. Poza tym miałam okazję wypróbować dopiero dwa produkty. O drugim będzie kiedy indziej.
Jednym z nich jest:
Rokitnikowa pomadka ochronna o zapachu cynamonu - dobrze nawilża usta, zauważyłam, że po pierwszym nałożeniu lekko wysycha, ale jak zaaplikuję ją drugi raz to nawilżenie jest odczuwalne na ustach jeszcze kilka godzin.
Ma niby pachnieć cynamonem (lubię jego zapach), jednak jej zapach nie przypomina mi za bardzo cynamonu. Ciężko mi go określić jest lekko ziołowy, nienachalny, można uznać za dość przyjemny, a przynajmniej znośny. Nie przeszkadza mi to w jej użytkowaniu.
Jest wydajna, codziennie (2,3 razy) używam jej od ponad miesiąca i ubytek jest około 1/5 całego sztyftu.
Spełnia wszystkie obietnice producenta. Od kiedy jej używam nie mam żadnych problemów z ustami. Nie pierzchną, nie pękają, są nawilżone i ochronione prze wiatrem (bo na porządnym mrozie jeszcze jej nie testowałam, liczę, że da radę), koi i uelastycznia usta. Ze swej strony - polecam.

INCI: olej sojowy, wosk pszczeli, lanolina, olej rokitnikowy, masło karite (Shea), olej jojoba, olej z wiesiołka, masło kakaowe, betulina, wosk carnauba, olejek cynamonowy.
Read More

26 listopada 2013

Pizza na cieście pszenno-razowym z bazylią.

Dzisiaj mnie naszło, poszukując pomysłu na obiad, by zrobić pizzę.
Zaglądam do szafki, a tam tylko mąka pszenno-razowa.

A co tam! No risk no fun. :)
Zobaczymy jak to ciasto wyjdzie.

Czas przygotowania 15 min. wyrobienie ciasta, ok. 1 h na jego wyrośnięcie + ok. 30 min. pieczenie w 200 st.C.
Składniki na 4 porcje. Blaszka prostokątna, taka jak standardowo dodają do piekarników.

Składniki:
CIASTO
- 40 dkg mąki pszenno-razowej (około 3 szklanek)
- pół szklanki mleka
- pół szklanki wody
- 35 dkg drożdży
- łyżeczka bazylii
- łyżka oleju
- szczypta soli


SOS (dla zabieganych może być ketchup)
- puszka pomidorów bez skórki
- 3 ząbki czosnku
- pół łyżeczki bazylii
- pół łyżeczki oregano
- łyżka oleju
- sól i pieprz do smaku wg uznania
Jak ktoś lubi pizze serowe, tak jak ja, może dodać do sosu pół serka topionego



DODATKI
według gustu i uznania, u mnie były dzisiaj:
- 6 plastrów szynki
- 1 ser camembert
- 1 ser pleśniowy Lazur
- papryka konserwowa
- 10 dkg sera żółtego
- odrobina bazylii i oregano

Przygotowanie:
Ciasto - drożdże rozpuszczamy w szklance z mlekiem i wodą, dodajemy je do przesianej mąki, wlewamy łyżkę oleju i dajemy szczyptę soli oraz bazylię. Bazylia doda ciastu smaku.
Mieszamy najpierw widelcem, a potem ugniatamy ręką około 10 minut.
Ciasto dobrze wygniecione jest jednolite i odkleja się od ręki.
Pozostawiamy je na ok. 1 h do wyrośnięcia. Powinno, w tym czasie, zwiększyć swoją objętość co najmniej dwukrotnie.

Mamy teraz czas na przygotowanie sosu i dodatków.

Sos - olej rozgrzewamy na patelni, dodajemy pomidory z puszki, podsmażamy. Doprawiamy solą, pieprzem, bazylią i oregano. Na koniec dodajemy posiekany drobno(lub przeciśnięty przez wyciskarkę) czosnek.
Teraz jest ten moment kiedy można też dodać pół serka topionego. Chwilę podsmażamy wszystko i odstawiamy do wystygnięcia.

Dodatki - co, kto lubi i ma w lodówce, tu panuje pełna dowolność.
Ja pokroiłam szynkę, paprykę konserwową, camembert i ser pleśniowy w kawałki, a na wierzch starłam żółty ser i posypałam jeszcze odrobina bazylii i oregano.

Jak już nasze ciasto wyrosło, możemy je ugnieść ręką jeszcze kilka razy i uformować na blaszce wyłożonej papierem lub wysmarowanej tłuszczem.
Smarujemy ciasto sosem lub ketchupem, wykładamy dodatki i wkładamy do rozgrzanego na 200 st. piekarnika.

Pizzę pieczemy 20 - 30 minut, do lekkiego zarumienienia.
Ciasto z mąki pszenno-razowej smakuje podobnie jak chleb graham.

SMACZNEGO :)
Read More

22 listopada 2013

Soda oczyszczona - najtańszy, wielofunkcyjny środek w naszych kuchniach.

Soda oczyszczona to bardzo tani i wielofunkcyjny środek. Chyba często niedoceniany.
Przyznaję bez bicia, że posiadam go w mojej kuchni stosunkowo od niedawna.
Nie wiedzieć czemu, wydawała mi się zbędna.
Bardzo jednak doceniłam jej wszechstronne działanie, a że jest to tani środek to polecam innym do wykorzystania jej na wiele sposobów.

Poniżej kilkanaście sposobów na wykorzystanie sody oczyszczonej.

1. Sody oczyszczonej używamy przede wszystkim jako dodatku do wypieków.

2. Soda jest doskonałym środkiem czyszczącym do piekarnika i lodówki.
Sodę posypujemy i zwilżamy wodą, pozostawiamy na ok godzinę, a potem zmywamy ją wraz z brudem.
Dla pewności można przemyć czyszczoną powierzchnię szmatką namoczoną w wodzie z octem.

3. Soda oczyszczona jest dobrym środkiem dezodoryzującym lodówkę, meble tapicerowane
i dywany
.
W lodówce umieszczamy kieliszek z sodą. Pochłania ona zapach i następnego dnia usuwamy kieliszek.
Dywan lub meble tapicerowane (fotele, kanapę) posypujemy sodą, zostawiamy ją na kilka godzin,
a najlepiej na noc i rano odkurzamy meble i dywan, usuwając sodę.

4. Soda pomaga usunąć resztki przypalonych potraw z garnków i naczyń.
Posypać sodą przypaloną powierzchnię, skropić wodą i pozostawić na kilka chwil. Następnie umyć dane naczynie jak zawsze.

5. Soda może usunąć zapach stęchlizny z różnych przedmiotów np. książek.
Układamy dany przedmiot w pojemniku do którego wstawiamy kieliszek z sodą, zostawiamy na kilka godzin, a najlepiej na całą noc, następnie wyjmujemy i odkładamy odświeżony przedmiot na miejsce.

6. Soda pomoże usunąć ślady po robaczkach z szyb, zderzaków i reflektorów w samochodzie.
Sodę zmieszać z mała ilością wody, tak by stworzyć gęsta pastę. Tą pastą szorujemy zabrudzone powierzchnie, potem spłukujemy wodą.

7. Sodę warto dodać wraz z proszkiem do prania białych ubrań i bielizny.
Do dozownika z proszkiem w pralce wsypujemy około 5 łyżeczek sody oczyszczonej.
Pomaga to zachować biel naszych ubrań i zapobiega ich szarzeniu. Natomiast już zszarzałe ubrania rozjaśnia. Działa także jako delikatny środek odplamiający.

8. Soda to najtańszy pilling do twarzy i ciała.
Mieszając sodę z małą ilością sody, tworzymy pastę, którą używamy jako pilling.

9. Soda jako środek do walki z niestrawnością.
Łyżeczkę sody rozpuszczamy w szklance ciepłej wody i wypijamy.

10. Soda jako środek czyszczący do armatury łazienkowej.
Sodę mieszamy z wodą do utworzenia pasty. Tą pastą szorujemy umywalkę, wannę czy toaletę.

11. Odświeżacz do szafy i szuflad z bielizną.
Wsypać kilka łyżek sody do bawełnianego woreczka (można wykorzystać skarpetkę) i umieścić w szafie lub szufladzie z ubraniami. Soda pochłonie nieprzyjemne zapachy.

12. Soda pomoże w usunięciu nieprzyjemnego zapachu z psa.
Często po spacerze, zwłaszcza w deszczu, nasz pupil śmierdzi ... mokrym psem. Wystarczy wysuszyć sierść psa ręcznikiem. Posypać jego szczotkę odrobina sody i wyczesać dobrze sierść.

13. Soda jako środek wspomagający walkę z rakiem!
Pojawiły się niedawno doniesienia o tym, że soda jest skutecznym środkiem do walki z nowotworami.
Nie wiem ile w tym prawdy, ale jeśli jesteście tym zainteresowani to podaję LINK.

Do czego jeszcze wykorzystujecie sodę oczyszczoną?
Read More

19 listopada 2013

Maseczki z glinką i efektem wow! - Dermo Minerały.

Wiosną trafiłam, podczas zakupów w Biedronce, na maseczki z glinką w saszetkach.
Kupiłam jedną. Tak na spróbowanie. Zainteresował mnie ciekawy, prosty i naturalny skład.
Wieczorem postanowiłam ją wypróbować. Następnego dnia leciałam po zapas, bo znając moje szczęście zaraz znikną i szukaj wiatru w polu.

Saszetka 10 g. starcza w zupełności na 2 razy, a w komplecie są 2 takie saszetki.Cena to 3,99 zł.


1. Maseczka redukująca trądzik - zielona glinka kambryjska + jedwab + olej jojoba
INCI: Kaolin Clay, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Soluble Collagen, Hydrolyzed Elastin, Dehydroacetic Acid

Według producenta (polskiego, co jest nie bez znaczenia, warto wspierać dobre polskie produkty) maseczka powinna usuwać martwe komórki naskórka ułatwiając oddychanie skóry, oczyszcza pory, łagodzi powstałe zmiany trądzikowe i zapobiega powstawaniu nowych.
Producent zaleca stosowanie 1-2 razy w tygodniu na 20 minut i zmywać ciepłą woda.

Zastanawiam się tylko gdzie ten jedwab, bo w składzie go nie widzę.


2. Maseczka odżywczo-oczyszczająca - zielona glinka kambryjska + rumianek + mięta
INCI: Kaolin Clay, Aqua, Montana Flower Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Hydrolyzed Silk, Mentha Piperita Oil, Dehydroacetic Acid

Producent zapewnia, że maseczka dogłębnie oczyszcza i nasyca skórę odpowiednią dawka energii.
Stosowanie jak wyżej, przy maseczce nr 1.

Tu za to pojawia się jedwab w składzie.
Był dostępny jeszcze jeden rodzaj maseczki - redukujący zmarszczki, ale nie czułam potrzeby się w nią zaopatrzyć... jeszcze :).


Lubię te maseczki. Ładnie ściągają pory, wygładzają skórę, oczyszczają i łagodzą.
Maseczki są zielone, o delikatnym ziemistym zapachu(typowym dla glinek).
Trzeba je nakładać dość szybko bo zasychają w mgnieniu oka.
Na twarzy zastygają i przy najmniejszym ruchu mimicznym pękają.
Nie jest to przyjemne uczucie, ale te 20 minut idzie wytrzymać.
Można ten efekt zniwelować spryskując co parę minut twarz np. woda termalną.
Dość dobrze się zmywa ciepłą wodą.
Po zmyciu przemywam twarz hydrolatem lub tylko wodą termalną i nakładam krem.

Przy zmywaniu trochę brudzi umywalkę, ale to nie problem, łatwo to można usunąć.
Minusem i to dużym jest za to jej dostępność.
Maseczka pojawiła się na tygodniu urody w Biedronce wiosną i zniknęła.
Tak jak przeczuwałam, teraz nigdzie nie mogę jej znaleźć.

Mam jeszcze 2 saszetki i tylko dlatego, że po pierwszym użyciu tak mi podpasowała, że poleciałam
z powrotem do sklepu po zapas. Jednak i on już topnieje.

Ciekawe czy są gdzieś dostępne obecnie?
Read More
Second planet from sun wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.

translate / tłumacz

© 2011 SECOND PLANET FROM SUN, AllRightsReserved | Designed by ScreenWritersArena

Distributed by: free blogger templates 3d free download blog templates xml | lifehacker best vpn best vpn hong kong